„Wspomnienie lodu” to trzeci tom „Malazańskiej księgi poległych” wobec którego miałem wysokie oczekiwania. Czy zostały one spełnione? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w recenzji.
Uwaga! Tekst zawiera spoilery z poprzednich tomów!
O czym jest książka?
Wyjęty spod prawa Zastęp Dujeka nawiązuje sojusz z Caladanem Broodem, Anomanderem Rake oraz Rhivijczykami z równin. Razem decydują się powstrzymać nowe, straszliwe imperium, Pannion Domin. Jego fanatyczna armia ma przewagę liczebną, dlatego muszą szukać kolejnych sprzymierzeńców. Tymczasem imperium decyduje się zaatakować Capustan, który zobowiązało się bronić tajemnicze bractwo najemników, noszących nazwę Szare Miecze.
Świat
Myślę, że we „Wspomnieniu lodu” ten element wybrzmiał bardziej niż w poprzednich książkach i zaliczam to powieści na plus. Czarni Moranthowie, Rhivijczycy, Tiste Andii, Barghastowie, Jaghuci czy T’lan Imassowie mieli w tej książce swoje momenty, ale najmocniej wybrzmiał wątek tych ostatnich. Z „pustych skorup”, wojowników bez uczuć stali się postaciami z głębią. Przyznam, że po tym tomie są obecnie moim ulubionym ludem z całego uniwersum. Dodatkowo autor sprawnie wykreował Pannion Domin, które było…niepokojącym tworem.
Bohaterowie
We „Wspomnieniach lodu” pojawia się wiele postaci z „Ogrodów księżyca” i muszę przyznać, że bardziej lubię ten „zestaw” niż z „Bram domu umarłych”, ponieważ jest w nim więcej ciekawych bohaterów.
W tym tomie prym wiodą Sójeczka oraz Paran. Obaj zostali bardziej rozwinięci pod kątem indywidualnym i to dobrze, ponieważ tego potrzebowali (zwłaszcza Sójeczka). Muszę przyznać, że obydwaj są po tej książce w mojej ścisłej topce postaci z całego cyklu.
Spośród pozostałych powracających na wspomnienie zasługują także Anomamder Rake, Korlat, Toc Młodszy, Kruppe czy Dujek Jednoręki, którzy są charakterystycznymi postaciami.
Swoje pięć minut mieli również Murillo i Colla, chociaż ich występ tutaj tak jak w przypadku Apsalar oraz Crokusa w „Bramach domu umarłych” pozostawia uczucie niedosytu.
Z nowych bohaterów najbardziej do gustu przypadli mi — Mhybe, o której można powiedzieć, że zmaga się z depresją poporodową, ale w wersji fantasy (córka dosłownie wysysa z niej życie, chociaż nie robi tego specjalnie), Strażnika karawanowego Zrzędę, który zostaje wplątany w obronie Capystanu oraz Szarego Miecza Itkoviana, który jest Tarczą Kowadłem i może przyjąć na siebie czyiś ból.
Ostatnimi, o których pragnę wspomnieć, są Podpalacze Mostów. Za sprawą scen z perspektywy Wykałaczki bliżej poznałem tę zgraję między innymi Niewidkę, Nerwusika, Płota czy Biegunka.
Plusy i minusy
+T’lan Imassowie i ich historia, która momentami chwytała za serce.
+ Końcówka. Intensywność akcji była ogromna, a ładunek emocjonalny momentami olbrzymi.
+ Praktycznie przez cały tom się nie zdarzyło, żebym się nudził, co miało często miejsce przy dwóch poprzednich tomach.
+ Opisów świata nie jest na tyle, by psuły przyjemność z lektury.
Podsumowując, uważam, że „Wspomnienie lodu” to do tej pory najlepszy tom cyklu, który łączył w sobie zalety rozbite na dwa poprzednie tomy i nie zawierał wad, które psuły przyjemność z czytania „Ogrodów księżyca” oraz „Bram domu umarłych”. Zdecydowanie polecam i liczę, że następne książki utrzymają poziom, a przynajmniej nie obniżą go zbytnio.

Tytuł: Wspomnienie lodu
Autor: Steven Erikson
Wydawca: Mag
Data premiery: 30-06-2021
Liczba stron: 1056
ISBN: 9788366712393

Czytelnik książek fantasy mający słabość do debiutów . Fan Sandersona, Abercrombiego i Wegner . W trakcie pisania książki (tu daleka droga przede mną jeszcze).