No i znowu do tej szkoły?
Hej Hipogryfy! Tym razem nie będzie kolejnej recenzji książki czy gry, ale też będzie ciekawie 😉 Zaraz większość z was* wraca do szkoły, no i tak jakoś naszła mnie wena, na felieton jak to było za moich czasów!
Tak… ledwo studia skończone i już zaczynam marudzić, jak to było za moich czasów!!!
* no ok, nie wiem, czy większość, ale patrząc po tym, że największą grupą czytelników, która do mnie odzywa się na maila, to osoby w wieku licealnym, to obstawiam, że jest to większość, jeśli nie, udowodnijcie w komentarzach, że się mylę 😉
Za moim czasów… graliśmy w snejka!
Snake był królem grania na telefonach, tak, telefonach, bo pierwszy smartfon z androidem nabyłem dopiero po maturze. Do tego czasu gry to była typowa java, gdzie za smsa o wartości 10 zł można było ściągnąć jakiegoś pixelowego Prince of Persia. Który swoją drogą był mega i jak ktoś ma okazję ograć zarówno Warrior Within:
jak i wersję 2008, będącą nowszą odsłoną:
to szczerze polecam.
Jednak, mała dostępność gier (w szczególności tych darmowych), był jednym z powodów, dlaczego tak bardzo nudziłem się w gim/lo. No a teraz wchodzę sobie na Ceneo i patrzę po takich kategoriach jak smartfony, czy tablety, to jestem pewien, że zamiast słuchać na j.polskim, pewnie ogrywałbym jakiegoś koto-ptaka:
czy równie kocie Super Cat Bros:
Ciągłe kserowanie… zawsze i wszędzie
Kolejną rzeczą, jaką pamiętam, to ciągłe kserowanie podręczników. Książki są drogie, nie ma co tu tego ukrywać, ale patrząc na podręczniki to już czasem naprawdę przesada. Pamiętam, że nasza nauczycielka od angielskiego sama mówiła, że to jest chore, że te książki tyle kosztują, więc dała nam kilka podręczników, żeby każdy poszedł go sobie skserować. No i na takim czymś się uczyliśmy. Pamiętam, że właśnie pod tym względem była spoko. Trochę gorzej było, z tym że była słabą nauczycielką i już na drugim roku ją wyrzucili ze szkoły.
Dobrze, chociaż że szkolne biblioteki były darmowe 😉 No i pamiętam też, że właśnie w gimnazjalnej bibliotece zacząłem czytać fantastykę! Możliwe, że to dzięki temu, teraz na blogu znajduje się tyle recenzji książek.
Ale ten komputer to do nauki będzie!
Mam wrażenie, że mój rocznik (pokolenie Windowsa 98), zapoczątkował nakręcanie rodziców na kupowanie pierwszego wymarzonego komputera! Szczególnie z dobrymi podzespołami, bo “do nauki” to potrzebne. Taaaa… ile to się godzin czy wręcz nocy zarwało przy Heroes 3 jak rodzice kupili kompa z AMD Sempronem i 128 MB (tak MB!) RAM. No, a potem trzeba było tłumaczyć się z tych wszystkich kiepskich ocen.

No i kiedyś nie było tak, że wchodziło się w internety i brało co chciało. Tylko trzeba było iść do sklepu komputerowego, gdzie tamci mówili co za ile i potem takiego kompa składali. No a drukarkę kupowało się zawsze na promocji w markecie.
Tutaj wielki shout-out dla moich rodziców, którzy, mimo że nie zarabiali kokosów, to odkładali hajs, żeby kupić mi laptopa jak będę szedł na studia! Ostatecznie poszedłem do pracy i studiowałem zaocznie, więc mogłem sam płacić za studia, no ale o tamtym zawsze będę pamiętał 🙂
W sumie, to było spoko
Przyznaję, że studia były chyba najfajniejszym okresem w moim życiu. Pracowałem, więc miałem hajs, studiowałem więc miałem znajomych i imprezy. Do tego, mimo że łączyłem pracę i studia, to miałem jeszcze czas na własne hobby, a nawet na granie w MMORPG! Dlatego trochę wam zazdroszczę chodzenia do szkoły 😉 Potem też jest spoko, ale dochodzi za dużo obowiązków 😉