„Gorejąca biel. Tom 2” to ostatnia część „Powiernika Światła”, a więc pożegnanie z tym cyklem, który był według mnie wspaniały. Zawsze przed taką lekturą pojawia się pytanie, „Czy finał nie będzie zawodem, który przekreśli dobre wrażenie z całego cyklu?”. Czy w moim przypadku odpowiedź na to pytanie była pozytywna? O tym się przekonacie w recenzji.
O czym jest książka?
Kip po powrocie do Chromerii przygotowuje się wraz z innymi do ostatecznej rozprawy z Białym Królem. Niestety oznacza to współpracę z jego dziadkiem-Androssem Guile. Teia kontynuuje próbę zniszczenia Zakonu Złamanego Oka. Gavin dociera w końcu do celu i spotyka kogoś, kogo się nie spodziewał tam ujrzeć.
Bohaterowie
Gavin Guile jego wątek w tej książce na początku był ciekawy, ale potem stał się trochę chaotyczny i zbyt nierealny. Ostatecznie jego historia zawarta w całym cyklu była dobra, ale po drugiej części widać było stanowczy regres.
Kip Guile do niego nie mam takich zastrzeżeń jak do Gavina. Nadal pozostaje moją ulubioną postacią w cyklu. Jego rozgrywki słowne (i nie tylko) z Androssem Guile były jednymi z lepszych momentów w powieści. Jedyne moje zastrzeżenie to jego rola w ostatecznej bitwie. Spodziewałem się więcej, biorąc pod uwagę, jaką drogę przeszedł.
Karris moje zdanie co do niej się nie zmieniło. Nie przekonała mnie do siebie i nadal jej los był mi obojętny.
Teia to zdecydowanie najlepsza postać żeńska w całym cyklu. Nie polubiłem jej jakoś specjalnie, ale muszę przyznać, że jej rozdziały, gdzie próbowała zniszczyć Zakon Złamanego Oka, były naprawdę ciekawe.
Liv na określenie jej drogi w całym cyklu mogę użyć tylko dwóch słów-zmarnowany potencjał. W pierwszej części naprawdę ją polubiłem, ale potem było jej coraz mniej i rola ,jaką miała w całej historii ,była mniejsza. W 2 tomie Gorejącej Bieli jej udział w fabule był strasznie mały.
Andross Guile tak jak nie znoszę go, to muszę przyznać, że jego obecność w fabule była wartością dodaną. Zakończenie jego wątku z jednej strony jest całkiem logiczne, chociaż zważywszy na to, co wyczyniał w poprzednich częściach, kompletnie mi ono nie pasuje.
Żelazna Pięść jego pojawienie się w Chromierii początkowo zapowiadało coś naprawdę dobrego, ale potem…mogę tylko napisać, że spodziewałem się więcej. Jego najlepszymi momentami w tej książce jest pierwszy rozdział z jego udziałem, jak i konfrontacja z pewną inną postacią, która nie była może jednym z lepszych momentów, ale zdecydowanie jednym z mocniejszych. Dla mnie najlepsza postać poboczna.
Marissia powróciła tylko na chwilę, ale cieszę się, że został wyjaśniony jej los.
Plusy i Minusy
+jak zawsze Kip
+wątek Tei
+/- zakończenie wątku Androssa
– ostateczna walka z Białym Królem. Spodziewałem się, że będzie inaczej..
– chaotyczność i nierealność w pewnym momencie wątku Gavina
– wątek Liv
Podsumowując „Gorejąca Biel. Tom 2” uważam za niezłe zakończenie cyklu nieprzekreślające dobrego wrażenia wywartego przez poprzednie części. Nie jest to co prawda poziom „Oślepiającego Noża” czy „Okaleczonego Oka”, ale nie jest to również jakiś znaczący spadek jakości. Na pewno cały cykl zapamiętam pozytywnie. Nie było to może najlepsze zakończenie historii, a zakończenia paru wątków pozostawiają wiele do życzenia, ale nie ma co narzekać. Bardzo polecam zarówno ostatnią część, jak i cały cykl.

Tytuł: Gorejąca Biel. Tom 2
Autor: Brent Weeks
Wydawca: Mag
Data premiery: 30-09-2020
Liczba stron: 720
ISBN: 9788366409262

Czytelnik książek fantasy mający słabość do debiutów . Fan Sandersona, Abercrombiego i Wegner . W trakcie pisania książki (tu daleka droga przede mną jeszcze).